W naszej GOFROLANDII ceną było zbicie piątki z Ciocią lub przytulasek. Nasi milusińscy już nawet nie słuchali z czego powstaje taki goferek. Jedynie czekali, aż „gofry z kololową posypką”wystygną i można je będzie pałaszować. 1:0 dla posypki. Dżem poszedł w odstawkę.